poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział V - by Shizuru

Rudowłosa odgarnęła grzywkę z czoła, siedząc nad przeróżnymi papierami. Otoczona była rysunkami i masą obliczeń. Chaos na biurku, w pomieszczeniu gdzie się znajdowała był przeogromny. Skupiona od czasu do czasu, przystawiała końcówkę ołówka do policzka. "Chce mi się spać..." - pomyślała i zamknęła oczy, zasypiając na krześle.

_________________________________________________________________________

Ciemny pokój, w którym śmierdziało stęchlizną. Czarnowłosy mężczyzna zapalił światło, które o dziwo działało, powoli rozświetlając pomieszczenie. Szary sufit miejscami był pokryty pleśnią, od ścian odchodziła brązowa tapeta. Wszędzie były książki: na ziemi, na biurku, na regałach. Mnóstwo, w lepszym, bądź gorszym stanie.
Jednak coś przykuło jego uwagę: bordowy zeszyt, leżący na środku biurka. Podszedł do niego i otworzył. Nie był gruby, z miękką okładką, która pod wpływem wilgoci zaczęła się rozlatywać. Delikatnym ruchem dłoni przekartkowywał. Wszędzie były zapiski, zapiski... jak zniszczyć Sybillię. Jak doprowadzić ludzi do chaosu, krok po kroku. Ciemnowłosy z coraz większą uwagą przyglądał się im. Niektóre strony były udekorowane zdjęciami, przekreślonymi, lub nie. Na przedostatniej z zapisanych stron znalazł swoje. Cała kartka zawierała dane o nim samym, zacisnął zęby "W końcu znalazłem.... znalazłem notatki Makishimy". Zerknął, z czystej ciekawości na koniec zeszytu, znajdowały się tam słowa, nabazgrane jakby w ostatnich chwili:

"To nie koniec. Przybędzie by dokończyć dzieło. 

Contemptor Mortis." 


"Co to ma być?" - pomyślał roztargniony - "To tak jakby przewidział, że może umrzeć... Gardzący śmiercią. Zginął na pewno, zmarli nie powracają do życia, więc o kim on mówi ? Może to jeden z jego dziwnych żartów, aby nawet będąc w zaświatach mnie męczyć... Nie. To nie w jego stylu. Jakim cudem dalej się ze mną bawi!" - jego oczy rozbłysły od złości - "gdzieś muszą się znajdować wskazówki, co do tej osoby. Na pewno." - rozejrzał się po pokoju, ponownie kontrolując swoje emocje - "A wiec to jeszcze nie koniec" - zaczął przeglądać wszystkie książki i notatki, które znajdowały się w pomieszczeniu. Po długich poszukiwaniach niczego nie znalazł. Podirytowany chciał przeklnąć głośno, kiedy z zewnątrz dobiegły do jego uszu głosy dwóch kobiet:
 - To dziwne, ze tu pali się światło.
- Sądzisz, że ktoś tam jest?
- Raczej samo z siebie by się nie zaświeciło - powiedziała dumnie jedna z nich, próbując wyjść na dużo mądrzejszą od swojej koleżanki - A jak to jakiś przestępca?
- To niemożliwe, już dawno siedziałby w więzieniu !
- Może masz rację, a więc kto ? Zadzwońmy jednak na policję... - mężczyzna jeszcze mocniej zacisnął zęby "Nie jest dobrze"  pomyślał, wsadzając zeszyt do kieszeni pod czarnym płaszczem. Zgasił światło i powoli wyszedł ku kobietom, stojącym na holu.
- Widziałaś! Światło zgasło! Chodźmy stąd - powiedziała zlękniona blondynka.
- Drogie panie, chyba nie powinnyście same nocą tak buszować - skinął głową i uśmiechnął się nonszalancko - jestem krewnym osoby, która tu mieszkała. Nie musicie się mnie obawiać. A teraz przepraszam, muszę wracać do siebie.  -  szybkim krokiem ruszył w kierunku wyjścia.
- Widziałaś go?! widziałaś?! Jaki przystojniak! Te mięśnie! Achhhh....
- Mam nadzieję, że jeszcze tutaj wpadnie! - rozmarzyły się chichocząc i wracając do swoich pokoi.
Tymczasem nietypowego gościa męczyły pytania, na które nie znalazł odpowiedzi, przystanął na chwilę i rozejrzał się po obskurnym korytarzu. "Nie sądziłem, że spotkam tu jakichkolwiek jeszcze lokatorów, skoro budynek już za dwa miesiące idzie do rozbiórki."  obejrzał dokładnie ściany " Nawet kamer już nie ma, żadnych zabezpieczeń, istny raj dla upadłych moralnie ludzi. Te kobiety powinny się jak najszybciej stąd wynieść. Może powinienem zawrócić i powiedzieć im o zagrożeniu ? Nie. Zbyt duże ryzyko. Muszę się wydostać z tego miejsca, kto wie, co tu może się stać w każdej chwili." ruszył ponownie, nie oglądając się za siebie.  "Co powinienem teraz zrobić ? Gdzie szukać ? To z pewnością nie jest jedyne miejsce, gdzie zatrzymał się Shougo. Więc co teraz? Muszę odwiedzić szkołę dla dziewcząt? Analizowaliśmy tamto miejsce.. nie wiedząc z kim mamy do czynienia. Tak. Mogliśmy wiele faktów przeoczyć, muszę tam koniecznie wrócić. Nigdy nie sądziłem, że nawet po śmierci będę się go obawiał... "

_________________________________________________________________________

 - Shizuruuuu, Shizuruuu ! - po domu rozległ się głos Johnnego, który wołał swoją pracodawczynię. Zapukał do jej pokoju, a gdy nie uzyskał odpowiedzi, delikatnie nacisnął na klamkę i wszedł do pomieszczenia - Znów zasnęła - odparł jakby odrobinę znudzony. Wziął ją na ręce i położył do łóżka przykrywając kołdrą. W tym samym momencie dziewczyna krzyknęła, wycofał się gwałtownie, zaskoczony. Rudowłosa otworzyła oczy pełne lęku, nie wiedząc gdzie jest. Po chwili zapanowała nad emocjami i odzyskała jasność umysłu.
- Przepraszam... wiesz, że zdarzają mi się zniekształcenia rzeczywistości przy wybudzaniu ... - powiedziała podnosząc się do pół siadu. - Dziękuję, że mnie przeniosłeś tutaj - uśmiechnęła się. Mężczyzna odetchnął z ulgą, na jego twarzy malowała się troska.
- Doprowadziłaś mnie prawie do zawału ! Dawno nie zrobiłaś mi takiego dowcipu - również się uśmiechnął - jak  ci idzie  praca?
- Nie najgorzej - spojrzała w kierunku biurka - chociaż to zabiera dużo czasu. - na jej twarzy pojawił się grymas - Za dwa dni pora wyjść z domu. - w oczach blondyna można było ujrzeć zdziwienie.
"Naprawdę? To takie dziwne, że chcę wyjść w końcu z domu ? " zapytała samą siebie, nie ukrywając lekkiego podirytowania, westchnęła ciężko i wyburknęła ledwo słyszalnie:
- Trzeba pojawić się na bankiecie organizowanym przez Fujimakiego i Abukarę.
- Czy to dobry pomysł ? Tam na pewno pojawią się ludzie z biura.
- Owszem. Ludzie z biura i przede wszystkim Mei - uśmiech wrócił na jej twarz - jeżeli wtopimy się w tłum zwykłych osób, ona zapewni nam idealną ochronę - w oczach dziewczyny przemknął niepokojący błysk, Johnny wiedział, że to nie oznacza nic dobrego - z resztą tak jak niespodziewanie się pojawimy.. tak samo i znikniemy. Muszę się tam spotkać  z Mikoshibą Kenjirou. Przekazanie projektów musi się odbyć z ręki do ręki. Do odpowiedniej ręki ... - dodała w zamyśleniu, na chwile jakby tracąc kontakt z otaczającym ją światem. Przynajmniej tak wydawało się lokajowi.
- To będzie zbyt niebezpieczne! Jeżeli któreś z Was wpadnie pod Dominator.. wszystko będzie skończone.
- Czy to nie jest fascynujące?  To ryzyko, ta adrenalina i szczypta grozy. Jednak nie mam zamiaru jeszcze się ujawniać - uśmiechnęła się szyderczo - muszę pożyć - wstała z łóżka i zebrała wszystkie papiery w jedną kupę - mógłbyś zrobić mi herbaty ?
- Oczywiście - na twarzy Johnnego widać było niezadowolenie. Nie ukrywał tego, nawet planował być obrażony przez kolejne dwie godziny.  Nie przepadał za takimi akcjami, były dla niego stresujące. Ale co mógł poradzić? Był tylko lokajem, który tak naprawdę nie powinien mieć prawa głosu. Darzył Shizuru ogromnym zaufaniem, dlatego mimo niepewności przystał na jej propozycję. W końcu i tak nie miał wyboru. Gdyby się nie zgodził, zrobiłaby to sama, jeszcze bardziej ryzykując. Tej myśli nie mógłby znieść. Zszedł po schodach do kuchni zostawiając dziewczynę samą.

Westchnęła kładąc dłonie na biurku "Nie mogę zawrócić. Kości zostały rzucone. Czy na pewno dobrze robię ? " potrząsnęła głową "Nie mogę teraz zacząć wątpić w swój wybór. Już na to za późno." spojrzała na zdjęcie, obok lampki. Przedstawiało ją i jej czarnowłosą przyjaciółkę, z czasów dzieciństwa. Zacisnęła zęby "czemu ja to jeszcze trzymam"  pomyślała wyciągając rękę ku ramce, aby ją przewrócić, jednak powstrzymała się. "Cholera" - odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju.




_____________________________________________

  Noo, nooo, uwielbiam, gdy robię magiczne kopiuj-wklej z notatnika i całe formatowanie tekstu nie powiem co trafia.. smutne xD Zdaję sobie sprawę, że jest naprawdę sporo błędów językowych - przepraszam za nie, walczę z tym od dłuższego czasu ( ale efektów brak ._. ).  Nie jestem pewna co do pisowni nazwy systemu: Sybillia, czy może tak jak mi radzi google Sibyl ? o.O 
"Contemptor Mortis" (bo mogłam niejasno określić w tekście) oznacza Gardzący Śmiercią. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz