sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział II - by Mei

ROZDZIAŁ II
Nobuchika z całej siły kopnął drzwi wejściowe, a ich oczom ukazała się całkowita ciemność. Za Ginozą weszła Saver, zaś na końcu Sakuragi. Ciemnowłosa była nieco zastresowana, w końcu już pierwszego dnia zostało jej przydzielone odpowiedzialne zadanie. Tak naprawdę, to najwięcej od niej zależało, gdyż odpowiadała za swoich podwładnych, zresztą czekał ją albo sukces - albo porażka. Ruszyli powolnym krokiem, poprzez długi korytarz, który był dość ciasny - mieściły się zaledwie dwie osoby. Największą uwagę Mei zwrócił zapach, jaki unosił się w pomieszczeniu - śmierdziało stęchlizną i starocią, że aż mdliło.
- Ale sobie miejsce wybrał. - bąkneła jasnowłosa.
W końcu wydostali się z ciasnego korytarza i znaleźli się w o wiele większym pokoju. Ginoza zapalił światło, które niestety i tak słabo świeciło. Pomieszczenie było puste, tylko może stała jedna szafka, na którą od razu mężczyzna zerknął.
- Nic pożytecznego tu nie ma, może jakieś stare papiery, które i tak nam się nie przydadzą. - stwierdził, a po chwili otworzył drzwi, które się znajdowały obok szafki.
- Czekaj no, od razu byś wszystko otwierał. A gdyby stamtąd wyskoczył ktoś z bronią? - zwróciła mu uwagę Saver.
- Takie rzeczy się po prostu wyczuwa.
- Uważam, że Saver ma rację. Trzeba--
- To jak, mamy siedzieć w jednym pomieszczeniu i czekać? Nigdy nie dotrzemy do tego drania. - spojrzał się na Mei surowo, jakby była tylko dzieckiem. Skrzywiła się, jednak ruszyła za nim.

***

- Fuj, tu są jakieś szczury. - powiedział z obrzydzeniem Kaien. Wyglądał w tej chwili jak dzieciak, który skakał energicznie, by odgonić te obrzydliwe stworzenia.
- Szczurów się boisz? Tchórz. - stwierdziła z obojętnością Kunizuka.
- No ciekawe co byś zrobiła, gdyby ciebie tak napadły!
Akurat w tej chwili długowłosa zmiażdżyła nogą jednego wielkiego szczura, a tamten patrzył się na nią zszokowany.
- To obrzydliwe!
- Sam jesteś obrzydliwy.
Nagle usłyszeli jakiś krzyk, który dobiegał najprawdopodobniej z wyższego piętra. Inspektor Tsunemori rozejrzała się naokoło i ruszyła szybkim krokiem w stronę kolejnych drzwi, by je otworzyć. Nagle Nomoru ją wyprzedził, chcąc wykazać się z szacunkiem do swojej przełożonej oraz odwagą.
- Nie mogę pozwolić, by pani Inspektor ryzykowała. - Po czym otworzył drzwi, a na wprost ukazały się schody prowadzące do góry.
- To stamtąd. - Tsunemori wskazała palcem. - Wiecie co robić, prawda?
- Oczywiście. - odpowiedzieli poważnie.

***

Mały, wychudzony chłopczyk czuł się całkowicie zdezorientowany. Bał się. Strach sparaliżował go całkowicie, że już sam nie wiedział tak naprawdę co się z nim działo. Jego jasne kosmyki włosów, opadały na jego bladą i wychudzoną twarz. Bolały go plecy, nogi oraz cała ręka, gdyż sprawca szarpał nim i trzymał go tak mocno przy nadgarstku, że aż po chwili chłopczyk przestał cokolwiek czuć w tym miejscu.
- No mały skurwysynku, do twarzy ci w tych siniakach. - stwierdził z obłędem w oczach obrzydliwy, tłusty, czarnowłosy mężczyzna. Był przerażający, uśmiechał się szyderczo. Początkowo chłopiec próbował się wyrwać; skakał, uderzał pięściami w sprawcę gdzie tylko mógł, jednak na nic to wszystko. Był słaby i przede wszystkim chudy i niziutki. Nawet nie miał siły płakać. Mężczyzna pchnął go z całej siły, aż upadł na podłogę. Nawet gdyby chciał uciec, to nie udało by mu się, ponieważ myślał, że Shiba zagrodził mu jedyną drogę do drzwi, a w tym brudnym, zimnym pomieszczeniu, nawet okna nie było. Tak naprawdę, były jeszcze jedne drzwi za ogromną szafą, o których wiedział tylko mężczyzna. Mała lampka naftowa oświetlała pusty pokój, w którym się znajdowali.
Chłopczyk instynktownie już przeczuwał, co mogłoby się stać za chwilę. Przerażający krzyk wyrwał się z jego ust.

***

Mei spojrzała się w górę. Wiedziała, skąd pochodzi ten krzyk. Serce zaczęło jej szybciej bić, jednak złość się w niej zbierała, gdy zorientowała się, że odgłosy pochodzą z ust dziecka.
- Ruszajmy stąd! - nagle stała się jeszcze poważniejsza niż przed chwilą była. W trójkę zaczęli biec, otwierając każde drzwi, które napotkali. Zastanawiała się nad tym, komu się chciało tyle ich tu wstawiać, a ta sytuacja coraz bardziej ją irytowała. Nie mogłaby teraz nic zrobić, póki nie znaleźliby jakiekolwiek schody. Zacisnęła dłoń w pięść i pełna złości, kopnęła kolejne drzwi, ale najwidoczniej zbyt słabo, by się otworzyły za pierwszym zamachem.
- Gdzie są jakieś cholerne schody?! - wydarła się na głos.
Nobuchika i Saver spojrzeli się na nią badawczo. Ginoza otworzył drzwi i patrząc się na Mei, pokręcił głową z dezaprobatą. Sakuragi zorientowała się, że tak naprawdę się zachowała teraz jak dziecko, które nie dostaje tego, czego chce i daje się ponieść emocjom. Gdy wbiegli do miejsca, które przypominało korytarz, okazało się, że są dwa wejścia.
- To gdzie wchodzimy? Na prawo czy na lewo? - zapytała z powagą czarnowłosa.
- Nie wejdziemy we trójkę. Będziemy musieli się rozdzielić. - oznajmiła Saver.
Mei zdziwiła się. Dotąd przez myśl jej nie przeszło, by kiedykolwiek mieli się rozdzielać.
- Pójdę na prawo, a wy idźcie na lewo.
Sakuragi zgodziła się z propozycją Ginozy, bo tak naprawdę nie miała czasu się zastanawiać kto gdzie pójdzie, ponadto stwierdziła, że sam mężczyzna, w dodatku doświadczony naprawdę da sobie radę.
Skinęła głową i spojrzała się na Saver. Blondynka przytaknęła i rzuciła poważne spojrzenie w stronę Nobuchiki. Ten z obojętnością poszedł w swoją stronę, a dwie kobiety pobiegły w swoją.
- Pozwól, że ja nami pokieruję, Inspektor Sakuragi. Muszę przede wszystkim dbać o pani bezpieczeństwo.

Nie minęło nawet pięć minut,  a ich oczom ukazały się schody. Blondynka uśmiechnęła się szyderczo.
- W końcu, dotrzemy do tego łotra. - po czym podniosła swój Dominator udając, że celuje w kogoś.
Mei nie tracąc czasu, ścisnęła w swojej dłoni swój Dominator i pierwsza zaczęła biec po schodach. "No, jaka zdeterminowana", pomyślała Saver uśmiechając się od ucha do ucha. Dogoniła filigranową dziewczynę i oznajmiła, że to jednak ona miała pokierować.
- Nie mamy teraz na to czasu. Nie moje bezpieczeństwo jest tu naszym priorytetem, tylko to dziecko.
- Jak Inspektor sobie życzy.

***

- Budynek ma tylko dwa piętra, więc chyba wyżej już nie zaszli. - zauważyła Inspektor Tsunemori.
- Niech ja tylko dorwę tego skurwiela. - powiedział szyderczo i z błyskiem w oku Kaien.
Kunizuka przeszła obok tej dwójki i ruszyła pierwsza pośpiesznie. Zaczęli biec i zatrzymywali się przy każdych drzwiach, które znajdowały się po dwóch stronach szerokiego korytarza. Jak się okazywało, nie było w tych pokojach nikogo. Nomoru coraz bardziej się denerował, a w tym samym czasie czuł podekscytowanie. Nie mógł się już doczekać, aż brutalnie zbije gwałciciela na kwaśne jabłko i zastrzeli.
Gdy Yayoi zamknęła już trzecie drzwi, które otworzyła, nim się obejrzała, zza rogu wyskoczyła jakaś sylwetka, która miała zamiar zaatakować kobietę. To działo się zbyt szybko, by mogła zareagować.
Okazało się, że Kaien uchronił ją przed uderzeniem, blokując ciężki i metalowy pręt swoim Dominatorem.
- Mogłabyś trochę uważać na siebie, Yayoi! - ciężko mu było wypowiedzieć te słowa, tym bardziej, że nadal blokował  atak jakiegoś mężczyzny.
- Zostawcie go mnie! Załatwię go!
Yayoi chciała go zastrzelić, ale wiedziała, że zdenerwowałoby to blondyna, więc w nagrodę zostawiła przeciwnika w spokoju i ominęła ich. Za nią pobiegła Inspektor Akane, która uśmiechnęła się do Nomoru, patrząc jak umiejętnie walczy ze wspólnikiem historyka, który i tak ma o wiele mniejsze szansę na wygraną. Nomoru Kaien jest zbyt dobry.

***

- O nie nie nie, już tu są, nie, nie! - Iwasawa nerwowo szeptał i ze strachem w oczach, zaczął chodzić po pokoju w te i we w te.
Chłopczyk trzęsąc się ze strachu, nagle zaczął mieć nadzieję, że jednak mężczyźnie nie uda się cokolwiek zrobić przeciwko niemu, więc czekał aż sprawca dojdzie do drugiego końca pokoju i spróbuje pobiegnąć w stronę drzwi.
Gdy nadarzyła się okazja, chłopiec desperacko poderwał się i pobiegnął jak najszybciej mógł, lecz niestety tłusty mężczyzna zbyt szybko pojął, co malec zamierza. Dorwał go, złapał  mocno za ramiona, podniósł i rzucił nim o ścianę.
- Myślałeś, że ci się uda?! - zaśmiał się głośno, a jego krzyk odbił się echem w uszach chłopca. - Teraz zostaniesz ukarany, zły chłopczyku!
Podszedł do niego i złapał jedną ręką za obie nadgarstki, gdy nagle do pomieszczenia, wkroczyła Inspektor Sakuragi.
- Stój! Natychmiast nakazuję ci zostawić tego chłopca! - wrzasnęła mierząc w niego Dominatorem. Za nią weszła Saver, która również przyjęła pozycję bojową.
"Wskaźnik zbrodni, powyżej 360. Spust odblokowany. Tryb Egzekutora."
Sakuragi zawahała się przez moment, jednak zdeterminowana, postanowiła natychmiast strzelić. Sprawca jednakże uniknął strzału.
- Inspektor Sakuragi! System Sybilli przepowiedziało, że społeczeństwo nie potrzebuje już Iwasawy Shiby! - odezwała się blondynka, patrząc na informację, którą wyświetlił jej zegarek.
- Czyli wyrok zapadł, nie ma dla niego odwrotu. - oznajmiła Mei, która ponownie, z drżącymi rękoma znów wymierzyła w sprawcę.
Jednakowoż mężczyzna na to nie pozwolił. Podniósł dziecko i trzymał je przed sobą tak, że trudno było w niego strzelić.
- Tchórz! Kryje się za dzieckiem! - krzyknęła groźnie Saver, która próbowała w jakiś sposób wycelować.
- Nie! Nie rób tego! Zastrzelisz dziecko! - Sakuragi trzesła się, nogi miała z waty, nie wiedziała co robić. Nie mogła nawet śliny przełknąć z wrażenia. Wiedziała, że sama mogłaby załatwić przestępcę, jednak fakt, że dziecko zostało w to wplątane, sprawił, że nie poznawała samej siebie. Bała się. Bała się, że dziecku stanie się krzywda.
- Pani Inspektor! Należy go załatwić jak najszybciej! To ekstremalnie niebezpieczny przestępca!
- Nie kosztem dziecka!
- No dajesz inspektoruniu, zastrzel mnie! Ale żebyś musiała to zrobić, musisz wpierw zajebać dziecko. - po czym zaśmiał się z obłędem w oczach.
Gdy Mei usłyszała głos Dominatora Saver, który odblokował spust, odruchowo złapała ją za ręcę.
- Nie rób tego! Zastrzelisz dziecko, nakazuję ci byś przestała! - łzy napłynęły jej do oczu, gdy słyszała, jak samo dziecko zaczyna płakać.
Jednak w ułamku sekundy, wszystko się skończyło. Mei wydawało się, iż dzieje się coś, ale w spowolnionym tempie. Dopiero po fakcie, zdała sobie sprawę z tego, co się wydarzyło. Otóż do pomieszczenia weszła Kunizuka, która beznamiętnie strzeliła do sprawcy i wyeliminowała go ze społeczeństwa. Krew trysnęła po całym pokoju. Na szczęście, zrobiła to tak umiejętnie, że dziecko pozostało nietknięte. Upadło na ziemię i przyciągnęło do siebie kolana, chowając w nich swoją głowę. Sakuragi zorientowała się, że czyn był tak ryzykowny, że tak naprawdę Yayoi mogła trafić także w chłopczyka.
Stanęła wryta jak słup i nawet nie odważyła się nic powiedzieć.
- Już wszystko skończone, Inspektor Sakuragi. - powiedziała bez jakichkolwiek uczuć długowłosa, nawet nie patrząc się na Mei.
Za Kunizuką weszła Inspektor Tsunemori wraz z Nobuchiką, którego spotkali po drodze. Akane spojrzała się na Mei łagodnym i współczującym wzrokiem, ponieważ dostrzegła, że Sakuragi była cała rozstrzęsiona i zdenerwowana.
Mei poderwała się i ruszyła w stronę dziecka. Kucnęła przy nim i pogłaskała po głowie.
- No już. Wszystko skończone, możemy stąd wychodzić. Nic ci nie będzie, nie pozwolimy na to. - uśmiechnęła się do chłopca, a łzy spłynęły jej po policzku. Wstał i złapał ją za rękę tak, jakby się bał, że te wielkie dłonie znów go brutalnie złapią z tyłu, za ramiona i pociągną ku sobie. Krótkowłosa ścisnęła jego rękę i tym sposobem wszyscy wyszli z budynku. W milczeniu, w spokoju, jakby w ogóle nic się nie stało. Słychać było tylko tukot ich butów.
Na dole czekał  patrol Biura Bezpieczeństwa.
Właśnie wtedy Mei zdała sobie sprawę, że nie za bardzo nadaje się na tę robotę. Myślała, że wykaże się  odwagą, że nie zmięknie już przy pierwszej akcji. Chciała wykonać swoją robotę bez wtrącania w to swoich uczuć i emocji, myślała, że zachowa stoicki spokój i da sobie radę. Jednak czasem jest zbyt ciężko, by zastanowić się nad swoimi czynami, czasem nawet bystrość umysłu nie pomaga, gdy człowiek jest pod wpływem emocji. Tak jak jej przyjaciółka powtarzała w kółko - nie daj się ponieść emocjom, gdyż to cię zgubi.